Między ekonomią a ekologią. Czy musimy wybierać?

O tym, jak wygląda rachunek ekonomiczny, a jak ekologiczny w nadmorskich nieruchomościach i dlaczego zielona energia to wciąż luksus, rozmawiamy z Mariuszem Ławro, prezesem Stowarzyszenia Regionalno-Turystycznego w Kołobrzegu, dyrektorem dwóch obiektów: w Dźwirzynie oraz w Kołobrzegu.

Nasz region dysponuje największą bazą noclegową w Polsce, a to się wiąże z dużym zużyciem energii i wysokimi kosztami prowadzenia obiektów hotelowych. Proszę powiedzieć, ile energii zużywa średniej wielkości hotel?

Hotel, który dysponuje 300 miejscami noclegowymi, zużywa w granicach 350 megawatogodzin rocznie, czyli 350 tys. kilowatogodzin. Dla porównania średnie zużycie w  domkach jednorodzinnych to 5 tys. kilowatogodzin rocznie. Trzeba pamiętać także, że w obiektach bardzo dużo ciepła idzie na podgrzanie wody użytkowej, bo tysiące litrów zużywa się na zabiegi, czy strefę SPA lub wellness.

Wygląda więc na to, że hotele potrzebują ogromnych ilości energii… Czy jest jakiś sposób na zoptymalizowanie kosztów?

Tak – dobrze jest wykorzystać położenie i nasłonecznienie miasta. Istnieją na rynku systemy, które pomagają zaoszczędzić i energię, i koszty ogrzewania, oczywiście najpierw trzeba w nie zainwestować – takim rozwiązaniem jest na przykład połączenie pompy ciepła z fotowoltaiką. Rachunki w hotelach są obecnie bardzo wysokie. Wracając do naszego średniego hotelu – jeszcze w ubiegłym roku, kiedy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, opłaty za gaz wzrosły z 14 gr do 78 gr za kilowatogodzinę. Hotele, które miały rachunki po 20 tys. zł miesięcznie, nagle musiały płacić po 120 tys. zł. Ponad 100 tys. zł więcej w rachunku miesięcznie to rocznie ponad milion albo nawet półtora miliona złotych. To już tak naprawdę zysk, który wypracowuje hotel, a przecież są jeszcze inne wysokie koszty prowadzenia działalności.

Odnawialne źródła energii i inne działania ekologiczne to więc realna pomoc także ekonomiczna…

To realna pomoc dla każdego, także dla firm, dla branży nieruchomości. Jest jednak wiele problemów, które należy rozwiązać. Na przykład ograniczenia techniczne – żaden hotel nie jest w stanie postawić farmy fotowoltaicznej, która całkowicie pokryłaby zapotrzebowanie energetyczne obiektu. Dlaczego? Bo to musiałby być ogromny obszar. Na średni obiekt, o którym rozmawiamy, potrzeba 300 kilowatów fotowoltaiki więc 660 modułów – jeden zajmuje 2 m2. To bardzo dużo, a przecież każdy teren przy hotelu jest cenny. Po drugie – bariery w przepisach. Na tę chwilę bez ograniczeń i projektów budowlanych można zakładać jedynie mikroinstalacje, czyli fotowoltaikę do 50 kilowatów. Takie instalacje ma wiele hoteli, na ich postawienie można wygospodarować np. dach budynku.

Jednak największym ograniczeniem są pieniądze, czyli koszty inwestycji. To są rozwiązania, które kosztują i za które najczęściej płaci się kredytami. Należy podkreślić, że one się oczywiście zwrócą, ale nie zaraz, nie od razu.

Dzisiaj wiele robimy, aby uciec od kosztów energii – nie możemy przecież w nieskończoność podwyższać cen, bo to droga do utraty klientów. Z drugiej strony wciąż borykamy się z wysokimi obciążeniami finansowymi, więc musimy, jako branża, szukać rozwiązań: np. oszczędzając te 10, 20 procent na energii. Ale to wszystko to rachunek ekonomiczny, a mało się mówi o rachunku ekologicznym. Trzeba, abyśmy zaczęli myśleć również w tym aspekcie.

Ze względu na klimat, funkcję – Kołobrzeg to największe uzdrowisko w kraju, powinniśmy być liderem w stosowaniu ekologicznych rozwiązań…

Powinniśmy, a ja patrzę na to, co dzieje się w Kołobrzegu i widzę, że nie do końca, choć jest coraz lepiej, wiemy, jak sobie z tą ekologią radzić. Musimy pamiętać, że tutaj przyjeżdża się przede wszystkim dla zdrowia, dla czystego powietrza, które, jak się okazało podczas pandemii, jest niezwykle cenne. Kołobrzeg właśnie tym wygrał. Ze względu na warunki klimatyczne jesteśmy najbardziej „przewietrzonym” i jednym z najbardziej nasłonecznionych miast w Polsce. My naprawdę mamy tutaj dużo cieplnej energii, kwestią jest jej wykorzystanie. W Kołobrzegu jest tyle budynków użyteczności publicznej, tyle szkół i miejsc, gdzie można zakładać np. instalacje fotowoltaiczne i przerzucać tę energię tam, gdzie jest ona aktualnie potrzebna np. do ładowania autobusów elektrycznych Komunikacji Miejskiej w przyszłości.

Idealnie byłoby, gdyby uzdrowiska były w ogóle wyłączone z ruchu kołowego, a komunikacja działała tak sprawnie, że każdy klient korzystający z bazy noclegowej mógł, wychodząc z hotelu, w ciągu 5 minut wsiąść do elektrycznego busa i przejechać na drugą stronę strefy uzdrowiskowej. Rezygnacja z użytkowania samochodu to redukcja śladu węglowego, mniejsze korki w mieście, mniejsze zanieczyszczenie.

Miasto powinno zachęcać do takich zachowań, jednak trzeba dać alternatywę: dobrą komunikację, infrastrukturę, być może w przyszłości — carsharing czyli możliwość wypożyczenia w mieście czy w hotelu samochodu elektrycznego.

To idealne rozwiązanie, ale czy branża hotelarska jest gotowa na ekologiczną rewolucję?

Hotele się nie chwalą, ale robią pewne rzeczy, głównie ze względów ekonomicznych, ale także proekologicznych. Spotykam się z różnymi rozwiązaniami, na przykład z odzyskiem ciepła w systemie klimatyzacji. Najprościej rzecz ujmując: jeśli latem się chłodzimy powstaje ciepło, które jest wykorzystywane w wielu ośrodkach do ogrzewania wody użytkowej. Coraz częściej w obiektach noclegowych stosuje się także rozwiązania, w których odpad gastronomiczny jest wykorzystywany do produkcji ciepła. Jest coraz większa świadomość, jeśli chodzi o segregację odpadów, my segregujemy i uczymy tego naszych gości.

Coraz więcej obiektów posiada lub planuje zakup ładowarek elektrycznych – zwłaszcza te, które mają bogatszego klienta, bo auta elektryczne wciąż dostępne są przede wszystkim dla zamożnych osób. Rozmawiałem niedawno z właścicielami jednego hotelu w tej sprawie: chcieliby postawić trzy szybkie ładowarki, ale koszt jednego takiego urządzenia to około 100 tys. zł. A on się nie zwróci w szybkiej perspektywie, bo auta elektryczne są nadal rzadkością.

Czyli pojawia się bariera ekonomiczna i pytanie po co inwestować?

Pewne rozwiązania, jak choćby odnawialne źródła energii to wciąż dobro luksusowe, które powoli staje się dostępne, ale nie dla każdego. Potrzeba szerszego dostępu ekonomicznego, aby nie nadwyrężyć budżetu firmy, zanim zakup się zwróci. Jednak jako przedsiębiorca wprowadzający systemy czystej energii zachęcam do ich stosowania również ze względów ekonomicznych. W miejscach typu hotele, gdzie jest duże zapotrzebowanie energetyczne produkowana energia jest całkowicie konsumowana i nie trafia do sieci zewnętrznej. Przy szybkich wyliczeniach oznacza, że instalacja 50 kilowatowa zwróci się po 4, 5 latach i będzie przynosiła realne oszczędności.

Uważam jednak, że dzisiaj, aby zachęcić do działań ekologicznych potrzebne jest także wsparcie zewnętrzne, rządowe czyli preferencyjne kredyty ekologiczne, które mają się pojawić, oprocentowanie – taki całościowy system, który pomoże przedsiębiorcy podjąć decyzję. Z pewnością pojawi się również szansa uzyskania pieniędzy unijnych na wprowadzanie rozwiązań ekologicznych właśnie dla firm, dla przedsiębiorców. Liczę na to, że będziemy mieli do nich dostęp.

Mariusz Ławro, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno-Uzdrowiskowego, dyrektor dwóch ośrodków Posejdon: w Dźwirzynie oraz w Kołobrzegu, ekspert od odnawialnych źródeł energii, właściciel Termomedia sp. z o. o. – spółki zajmującej się systemami grzewczymi, wentylacyjnymi i klimatyzacyjnymi.